Jan Śniadecki Jan Śniadecki
1823
BLOG

"Demokracja jest martwa" - czyli Sierakowski jak Zaratustra

Jan Śniadecki Jan Śniadecki Polityka Obserwuj notkę 22

Idąc w ślady proroka Zaratustry Sławomir Sierakowski, wyrocznia lewicy, przedstawił nam ponurą i enigmatyczną diagnozę: bóg zmarł już dawno, teraz śmierć przyszła po demokracje, demokracja jest martwa. Teza prowokacyjna i ciekawa, dziwne, że wszyscy ją jakoś przegapili i pominęli.

Jest to tym dziwniejsze, że na ten temat toczy się dyskusja w całej Europie, cała debata nad reformą Unii jest związana właśnie z odpowiedzią na to proste pytanie: w jaki sposób uratować demokracje przed śmiercią? Czy w ogóle da się ją uratować? O tym, że demokracja jest w kłopotach nie trzeba nikogo zapewniać. Wystarczy spojrzeć na jej kolebkę, Ateny, które stały się de facto protektoratem Niemiec, Francji i Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Trudno sobe wyobrazić obraz o większym ładunku symbolicznym. Ateńska Agora po której kiedyś spacerował Sokrates jest dziś okupowana przez siły porządkowe, które mają za zadanie zapewnienie porządku i ograniczenie zadym skierowanych przeciwko władzy.

Oczywiste jest, że los naszego małego kraju jest generalnie uzależniony od tego w jaki sposób Europa, a zwłaszcza przywódcy Francji i Niemiec odpowiedzą sobie na pytanie o demokracje. Taka mniej więcej jest waga dzisiejszego szczytu UE. Oczywiście zapewne sam szczyt nie podejmie otwartej decyzji na to pytanie, niemniej jednak to co ze szczytu wyniknie będzie miało ogromne konsekwencje dla tej spawy.

Wbrew pozorom Sierakowski bynajmniej nie jest wrogiem demokracji, tak jak Nietsche nie był wrogiem boga. Jak każdy student filozofii wie Nietzschemu nie chodziło wcale o jakąś prostacką manifestacje ateizmu, o jakieś powiedzenie "boga nie ma, więc wszystko wolno". Sierakowski jest równie daleki od odrzucania demokracji. Jego celem jest raczej zwrócenie uwagi na stopniowy odwrót od idei demokratycznej, który dokonuje się na zachodzie. Sierakowski wypowiada jedno kluczowe, cholernie trafne i sensowne zdanie: "dziś ludzie preferują raczej bezpieczeństwo i dążenie do własnego interesu niż udział w procedurach demokratycznych" [link tutaj]. Zdanie celne i trafne, bo rzeczywiście od jakiegoś czasu wszystkie praktycznie media wpajają nam, że najważniejszą sprawą jest rozwiązanie kryzysu, nieważne jakimi środkami. A w rozwiązaniu kryzysu generalnie chodzi właśnie o zapewnienie ludziom finansowego bezpieczeństwa i stworzenie warunków do tego, żeby każdy mógł realizować swój egoistyczny interes. Oczywiście bezpieczeństwo jest ważne, ale z drugiej strony zupełnie nie mówi się o cenie, jaką za to bezpieczeństwo będziemy musieli zapłacić. A jaka jest ta cena?

Otóż jest nią dalszy wzrost władzy rynku i osłabienie państw narodowych, a w konsekwencji być może z czasem zupełny zanik demokracji. Już dziś demokratycznie wybrani politycy decydują o sprawach mniejszej wagi niż szefowie największych korporacji. Przykładowo firma inwestycyjna Warrena Buffeta ma do dyspozycji więcej pieniędzy niż znajduje się w tegorocznym budżecie Rosji - decyzja Buffeta jest więc czasem znacznie ważniejsza niż decyzja prezydenta Rosji. Wystarczy, że Buffet zacznie masowo kupować obligacje jakiegoś państwa i ta decyzja będzie miałą większy wpływ na kondycje gospodarczą tego państwa niż kilkadziesiąt lat reform prowadzonych przez rozsądnych polityków. Jeśli rozwiązanie problemów UE doprowadzi do dalszego wzrostu władzy rynku to z czasem demokratyczne procedury już w ogóle nie będą miały wpływu na nic. Przy czym największym problemem jest to, że nikt się tym specjalnie nie przejmuje. Śledząc debaty w UE można odnieść wrażenie, że najważniejsze jest oprocentowanie obligacji a demokracja jest przeszkodą, która uniemożliwia rozwiązanie problemu obligacji.

Ta obojętność na demokracje jest zresztą znacznie szerszym zjawiskiem. Nikogo już dziś na zachodzie nie interesuje to, że np. w Rosji na Ukrainie czy w Chinach podstawowe prawa człowieka są rutynowo łamane. Europa zawsze była obojętna na to co dzieje się poza nią, teraz jednak ta obojęność jest kilkakrotnie mocniejsza, ponieważ nikt już prawie nie wierzy w wyższość zachodniego modelu ustrojowego nad powiedzmy modelem chińskim. Ba, słuchając niektórych ekonomistów można odnieść wrażenie, że Chiny są wręcz lepsze od zachodu, bo mają wysoki wzrost gospodarczy, rozwijają się szybko i przyciągają inwestycje.

Obyśmy nie obudzili się pewnego dnia w autorytarnym reżimie zbudowanym na wzór Chin.

pseud. i krypt.: J. S.; Krytykiełło Zachariasz; (ur. 29 sierpnia 1756 w Żninie, zm. 21 listopada 1830 w Jaszunach koło Wilna) – polski astronom, matematyk, filozof, geograf, pedagog, krytyk literacki i teoretyk języka, autor kalendarzy i poeta.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka